Czy można odzyskać ubezpieczenie niskiego wkładu własnego? Poradnik
Ubezpieczenie niskiego wkładu – co to jest?
Większość kredytobiorców nie posiada wkładu własnego podczas zawierania umowy kredytu hipotecznego. Wtedy banki proponują udzielenie kredytu, lecz z jego ubezpieczeniem tzw. ubezpieczeniem niskiego wkładu. Umowy ubezpieczenia niskiego wkładu własnego zabezpieczają interes, ryzyko banku związane z prowadzeniem działalności bankowej.
Bank zazwyczaj jest jednocześnie (jako uposażony) podmiotem uprawnionym do otrzymania świadczenia odszkodowawczego. Natomiast koszt ubezpieczenia jest przerzucany na konsumentów (kredytobiorców). Mechanizm najczęściej wygląda tak, że dopóki kredytobiorca nie spłaci co najmniej 20-25% kapitału, bank średnio co dwa, trzy lata będzie upominał się o zapłatę składki ubezpieczeniowej.
Banki często pobierają automatycznie pieniądze z konta kredytobiorców na spłatę ubezpieczenia. Zdarza się nawet, że jeśli klient dobrowolnie nie zapłaci składki ubezpieczeniowej, to banki często zajmują i przeznaczają na ten cel środki, które były przez klientów przekazywane bankowi tytułem spłaty kolejnej raty kredytu, co z kolei prowadzi do powstania sytuacji, w której kredytobiorca pozostaje w zwłoce z zapłatą kredytu hipotecznego.
Czy można się bronić przed takimi zapisami umowy, działaniami banku?
Jak najbardziej można. Już wielu klientów banków odniosło sukces w tego typu sprawach. Sądy argumentując uzasadnienia wydanych orzeczeń często podnoszą, że tego typu postanowienia są niedozwolone. Jeśli postanowienia są niedozwolone, to nie wiążą stron, a skoro nie wiążą stron nie było podstawy do zapłaty na rzecz banku składki ubezpieczeniowej. Innymi słowy możesz żądać zwrotu zapłaconych rat ubezpieczeniowych, a także i odsetek ustawowych od kwot wpłaconych. Przykładowo w jednej ze spraw, toczącej się przed Sądem Rejonowym dla Wrocławia-Åšródmieścia we Wrocławiu, sygnatura akt I C 1455/13, Sąd wskazał, że: Sąd w niniejszym postępowaniu uznał zakwestionowane postanowienie umowne za klauzulę abuzywną. Przede wszystkim wskazać należy, że jego istotą jest obciążenie powodów wysoką opłatą bez jakiegokolwiek świadczenia ekwiwalentnego; jak już wskazano wyżej, powodowie nie byli stroną umowy ubezpieczenia i nie mieli żadnego wpływu na jej treść i sposób wykonywania, jak również nie mogli się z jej tytułu domagać żadnych świadczeń.
Przedsiębiorca (pozwany bank) przerzucił w istocie na nich obciążenia, jakie ponosił w związku ze swoim normalnym ryzykiem gospodarczym, wynikającym z decyzji biznesowej o udzielaniu kredytów podwyższonego ryzyka (przekraczających 80% wartości nieruchomości). Jakkolwiek z punktu widzenia interesów banku zrozumiałe jest zawieranie umów ubezpieczenia, mających chronić bank przed tego typu ryzykami, nie oznacza to jednak wcale, że strona pozwana wykazała zasadność przerzucenia na konsumenta “ który wszak opłaca ryzyko banku w formie marży i odsetek kapitałowych (wynagrodzenia banku za udzielenie kredytu) “ dalszych kosztów związanych z normalnym ryzykiem gospodarczym banku. Umowa ubezpieczenia została zawarta wyłącznie w interesie banku; jej zawarcie było jego suwerenną decyzją i generowało po jego stronie koszty związane z normalną działalnością gospodarczą. Dodatkowo godzi się też wskazać, że mechanizm ustalania wysokości składki został ukształtowany przez bank w ten sposób, że mógł być dla konsumenta dezinformujący i niejasny.
Klient zawierający umowę kredytu i spłacający go zgodnie z harmonogramem przedstawionym mu przy zawieraniu umowy przez bank, mógł oszacować kiedy osiągnie pułap 20% wkładu własnego i będzie zwolniony z obowiązku uiszczenia składki, a składka już wpłacona ulegnie proporcjonalnemu zwrotowi. Powodowie podejmując decyzję o akceptacji warunków narzuconych im przez bank kierowali się uzyskanymi od pracownika banku zapewnieniami co do przypuszczalnego okresu uzupełniania przez nich wkładu własnego. Jednakże w wyniku wzrostu kursu (…) saldo zadłużenia kredytobiorców, którzy zaciągali kredyt waloryzowany (czy też indeksowany) tą walutą, wzrosło wielokrotnie, co pociągnęło za sobą drastyczne narastanie kwoty brakującego wkładu własnego, która znacząco przekroczyła tę kwotę, która przy podpisywaniu umowy zwolniłaby kredytobiorcę z obowiązku ubezpieczenia. W wyniku tego składki, które kredytobiorcy zobowiązani byli uiścić na rzecz banku tytułem zwrotu kosztów ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, ponoszone miały być przez okres wielokrotnie dłuższy, niż zakładany przez konsumentów przy zawieraniu umowy, a ponadto składka ta “ mimo spłacania kredytu “ sukcesywnie rosła (o czym świadczy np. porównanie kolejnych składek pobranych od powodów).
W istocie zatem konsument nie tylko nie miał żadnego wpływu na zakwestionowane postanowienie umowne “ ale również nie miał faktycznej wiedzy umożliwiającej mu przewidzenie, jakiego rodzaju obciążenia i przez jak długi okres bank będzie z tego tytułu na niego nakładał. Stoi to w sprzeczności z zasadami dotyczącymi udzielania kredytów konsumentom “ konsument musi mieć bowiem możliwość oszacowania kosztów wynikających z tytułu zawarcia umowy kredytu, jeśli zaś takiej możliwości żadna ze stron obiektywnie nie ma (np. z uwagi na wahania kursu waluty waloryzującej czy indeksującej kredyt) “ powinien być o tym przez bank poinformowany. Regulacje umowy, regulaminu i cennika nie były w tym zakresie zdaniem Sądu jasne i czytelne i nie dawały konsumentom możliwości stwierdzenia, w jakim stopniu wysokość składki ubezpieczeniowej będzie zależała od zmiany kursu (…). Tego rodzaju regulacja rażąco narusza ekonomiczne interesy konsumentów i stawia ich w nierównorzędnym (niekorzystnym) położeniu wobec kontrahenta (przedsiębiorcy), przerzucając na nich “ bez ich wiedzy i świadomości “ ryzyko zmiany kursy waluty kredytu, a tym samym i ryzyko zmiany wysokości progu niskiego wkładu własnego (który powodowie traktowali jako wartość stałą, która zostanie w możliwym do przewidzenia okresie wpłacona, zaś bank “ jako wartość zmienną w czasie).
Skutki uznania postanowienia za klauzulę abuzywną
Uznanie powyższego postanowienia za klauzulę abuzywną powoduje, że jest ono bezskuteczne wobec powodów, a pozwany bank nie miał uprawnień do pobierania na jego podstawie jakichkolwiek należności. Wobec powyższego, wszelkie pobrane z tego tytułu kwoty należało uznać za bezpodstawnie uzyskane korzyści majątkowe, które podlegają zwrotowi powodom jako świadczenie nienależne (art. 405 k.c. w zw. z art. 410 k.c.). Z tego względu zwrotowi podlegały kolejno pobrane kwoty składki: 1.291 zł, 6.819 zł i 7. 973 zł, tj. łącznie kwota 16.083 zł.
W innej sprawie Sąd Apelacyjny w Warszawie, VI ACa 1521/12, w uzasadnieniu wyroku z dnia 20 listopada 2013 r. wskazał m.in.: Wprawdzie ustanowienie hipoteki na nieruchomości oznacza, że zabezpieczenie wierzytelności z tytułu udzielonego kredytu obciąża całą nieruchomość dłużnika ale stanowi to dla banku znacznie mniej pewne przedsięwzięcie gospodarcze niż w przypadku gdy do pokrycia ceny transakcji zaangażowana zostaje określona pula środków własnych nabywcy (wymagany wkład własny). W razie spadku, w późniejszym okresie czasu wartości rynkowej zakupionej nieruchomości i konieczności dochodzenia przez bank niespłaconej części kredytu wraz z odsetkami) w drodze egzekucji komorniczej istnieje realna obawa, że bank nie odzyskałby całej należnej mu wierzytelności. Tak więc, gdyby nie ubezpieczenie niskiego wkładu własnego kredytobiorca nie mógłby w ogóle otrzymać kredytu hipotecznego i zrealizować swoich planów. Z tych też względów nie sposób zgodzić się z poglądem Sądu Okręgowego, że kredytobiorca ponosi, z jednej strony koszty ubezpieczenia finansowego (poprzez obowiązek ich zwrotu bankowi) a z drugiej zaś strony nie odnosi żadnych korzyści z takiej umowy, w przeciwieństwie do banku. Nie ma też większego znaczenia okoliczność, że konsument nie jest tu stroną umowy ubezpieczenia ani też uposażonym z tytułu tej umowy”.
Sąd Apelacyjny w Warszawie dopuszcza zatem ubezpieczenie niskiego wkładu, jednakże wskazuje, iż umowa kredytowa powinna precyzować warunki udzielenia ubezpieczenia niskiego wkładu.
Dalej Sąd Apelacyjny w Warszawie podnosi, że: Należy natomiast przyznać rację Sądowi gdy wskazuje on, iż przedmiotowe postanowienie nie zawiera dostatecznych informacji pozwalających uzyskać konsumentowi wiedzę, co do tego “ jak faktycznie kształtują się koszty ubezpieczenia, które w ostatecznym wyniku musi ponieść kredytobiorca oraz “ jak długo będzie on obowiązany refundować je pozwanemu jeżeli w ciągu 36 miesięcy nie nastąpi całkowita spłata zadłużenia objętego ubezpieczeniem. Brak było w badanym wzorcu umowy “ definicji wkładu wymaganego, oraz określenia zdarzeń pozwalających ustalić moment zakończenia umowy ubezpieczenia przed upływem maksymalnego okresu łącznego ubezpieczenia (108 miesięcy).
W tych okolicznościach kredytobiorca nie jest w stanie skontrolować prawidłowość podejmowanych przez Bank czynności związanych z zawieraniem umowy ubezpieczenia z podmiotem trzecim na dalsze okresy czasu mimo, że to klient banku ponosi z powyższego tytułu koszty”.
Praktyka potwierdza, że warto walczyć o swoje prawa.
Grafika: Designed by Freepik